sobota, 12 stycznia 2008

HIPPIE

Państwo są młodzi, Państwo nie zrozumieją… Ale kogo mam pytać: tych ciasnogłowych staruchów, moich rówieśników? Kilka dni temu oglądałem - bodaj na „TVP Kulturze” - ciekawy film dokumentalny o Dzieciach-Kwiatach. Autorzy – choć nie brak im było moralizatorskiego krytycyzmu – dowodzili, że ruch hippisowski był czymś w rodzaju dziejowej rewolucji. Nie tylko obyczajowej, ale i socjologicznej. „Gdyby nie hippiesi – dowodzili – pozycja kobiet w społeczeństwie z pewnością nie byłaby dziś tak wysoka”…
To, co najbardziej wyróżniało hippiesów od reszty społeczeństwa to – zdaniem autorów filmu – dość integrystyczne traktowanie wolności, tolerancja i nie respektowanie seksualnych tabu. Każdy miał prawo robić co mu się podobało, a próby ograniczenia prawa swobody osobistej uchodziły za największy nietakt, jeśli nie wykroczenie, które wyłączało ze społeczności. Dawało się upust popędowi seksualnemu bez żadnych ograniczeń; odmowa zbliżenie płciowego była nietaktem, była zamachem na wolność i harmonię stosunków wewnątrzspołecznościowych. „Cóż – miałam wiele zbliżeń, na które nie miałam wcale ochoty – mówiła jedna z byłych hippiesek –ale powiedzieć ‘sorry’, oznaczało narazić się na ‘dlaczego nie uczestniczysz w wytwarzaniu atmosfery braterstwa’ ”?... A seks grupowy w gronie przyjaciół uznany był za najwyższą formę zbliżenia…
Cóż – nie zamierzam wdawać się w oceny moralne, polityczne (Dzieci Kwiaty były przeciwko wojnie w Wietnamie i innym wojnom: ‘make love not war’ – mówili) ani filozoficznym (no, co to dużo gadać: na ogół byli mocno niedouczeni) – ale ja też uważam, że ruch hippisowski był ogromnym przełomem kulturowym.
Jednakże następne pokolenia – już dwa od lat 60. XX wieku – odrzuciły hippisowską filozofię, styl i obyczajowość. Zazwyczaj po pokoleniu konserwatywnym następuje pokolenie rewolucyjne; my mieliśmy dwa konserwatywne pod rząd… To zapewne reakcja na nadmierne wyprzedzenie swoich czasów przez pokolenie hippiesów…
Ciekaw jestem Państwa opinii: czy dzisiaj cokolwiek z ruchu hippisowskiego jest do uratowania? Czy hippiesi wyznaczyli linię, poza która jakąś wolność można nazwać n a d m i e r n ą? Czy nierealistyczne, idealistyczne, utopistyczne dążenie do radykalnego braterstwa między ludźmi, jest występkiem przeciwko powszechnie uznanym społecznym regułom? Czy tworzenie społecznych enklaw, rządzących się odmiennymi regułami od „reszty świata” to zajęcie pożyteczne, czy czysto destrukcyjne?... By nie wspomnieć już o wartościach estetycznych długich włosów, kolorowych koszul i rozszerzanych spodni…
Fotografia ze stron edgruberman.wordpress.com