sobota, 2 lutego 2008

Z NADMIARU MILOŚCI MOŻNA ZABIĆ

Biedna Polska.
Biedna, bo tak kochana.
Tak kochana aż do paroksyzmu.
Stary, młody Polskę kocha aż do utraty rozumu.
Mądry, głupi aż się krztuszą z tej miłości.

Jakby tak trochę mniej ją kochali, powiedzmy tak jak Niemiec Niemcy, a Szwed Szwecję, to może stawialiby bardziej kolorowe domy dla Polaków?
Albo budowali równiejsze drogi? Nie kradliby żwiru z asfaltowni? Nie szczaliby po pijanemu w windzie?

Gdyby tak trochę mniej ją kochali, może po dojściu do czterdziestki potrafiliby rozróżnić porządnego człowieka od parszywej kanalii? Mądrego od idioty? Zdrowego na umyśle od psychopaty?

piątek, 1 lutego 2008

POKĄTNI CZYTACZE

Niby dzień jak co dzień, ten pierwszy luty, ale jakiś taki pechowy...
W popołudniowym wejściu wszystko się zawaliło, nie zdążyłem się jeszcze przestać trząść z wściekłości, a w komputerze przykre wiadomości...

Właściwie mógłbym spokojnie przykleić autoocenzurowany felieton, już mi nie zaszkodzi... Ale tu nie mam jego tekstu... Jak to się robi, żeby zniszczyć hard dyski? Trzeba wyjąć i siekierą?

"To skandal, że ktoś usiłuje się dobrać do zawartości komputera Ziobry" - słyszę podniecony głos... I muszę przyznać mu rację. Komputer jest państwowy, słowa i myśli w nim zawarte - prywatne; ba, intymne!

Jako człowiek starej daty jestem przerażony stopniem inwigilacji istot ludzkich. Dawniej tatuowano numery na rękach, dziś w dowodach osobistych jakieś pity, jakieś nipy, jakieś chipy... Na każdym rogu kamera, na każdej ulicy radary... Kiedy w rozliczeniu z karty kredytowej zobaczyłem pewnego dnia, że SFPD pobrało mi bez mojej zgody 30$ za źle zaparkowany samochód, pomyślałem, że pora umierać: już im nie ucieknę... SFPD to San Francisco Police Department. I, gwoli ścisłości, samochód zaparkowany był prawidłowo. Wiele miesięcy temu.

Kontrolowany jesteś na każdym kroku, podobno po Naszej-klasie grasują szpiedzy sowieccy i mongolscy. Już nie tylko strach coś opublikować; strach sporządzić notatkę. Jutro zacznę się bać to i owo pomyśleć o tym i o owym: diabli wiedzą, kto to ściąga i rejestruje...

Co tym gościom od Tuska wpadło do głowy, żeby się dobierać do notatek Ziobry? Albo mają coś na niego, bo w jakimś akcie, podpisanym i opieczętowanym dopuścił się przestępstwa, więc niech go posadzą, albo precz z łapami od myśli i notatek! Niech żyją wolne myśli i wolne notatki! Powszechna Deklaracja Praw Człowieka mówi, że mają być wolne! Human Right Watch w następnym raporcie nie pochwali pokątnych czytaczy notatek.

Proszę mi przypomnieć: czy jak PiS doszedł do władzy, to zaczął węszyć po komputerach Belki czy nawet Millera?

Nie kontroluj, bo zostaniesz skontrolowany! Czy tak już będzie zawsze? Każda kolejna ekipa będzie się starała wpakować do więzienia poprzednią?

Bóg mi świadkiem, że życzę Ziobrze - niedużo nawet - tak tydzień dobrego pudła, takiego średniego, bez żadnych przywilejów. Ale nie za myśli (choćby nie wiem jak chore), czy notatki (choćby nie wiem jak podłe - innych się po tym panu nie spodziewam).


Ilustracja ze strony: shilpasdubey.blogspot.com

wtorek, 29 stycznia 2008

ILU JEST TUSKÓW?

Przed wyborami złorzeczyłem, że jest mało aktywny, że opozycja jest nieobecna i bez inicjatywy.
Podczas ostatniej fazy kampanii wyborczej zaimponował mi jak wszystkim, a teraz znów się zastanawiam: co się dzieje z Tuskiem?

Premier nagle znalazł się w oblężonej twierdzy, biega z wiaderkiem wody, by próbować gasić kolejne, rozpalające się wokół stodoły. Opozycja triumfuje, PiS i LiD mogą strzelać do rządu jak do „sitting duck”, by posłużyć się anglosaskim terminem, jak do siedzących kaczek…

Za wcześnie jeszcze na jakąkolwiek ocenę antykryzysowych działań rządu. Pozostaje żywić nadzieję, że wszystkie te rozdawane na prawo i lewo podwyżki – bo głównie tym się zajmuje rząd i premier – są częścią jakiejś poważniejszej strategii budżetowej.

Tymczasem z całą pewnością można Tuskowi zarzucić jeden poważny błąd (a błąd to więcej niż zbrodnia, jak powiedział Fouche): utratę inicjatywy.
Z punktu widzenia wizerunku rządu (i poparcia społecznego), mniej ważne jest, czy podejmuje on decyzje słuszne, czy błędne; by być dobrze ocenianym musi być w ofensywie, musi nieustannie mieć inicjatywę, musi potrafić zmieniać kłopoty w atuty. A rząd Tuska nie umie. Sprawia wrażenie zagubionego w natłoku wydarzeń.

Jest to o tyle wina samego premiera, że jego pierwszym obowiązkiem jest dobierać sobie właściwych ludzi, takich, na których można bezpiecznie zrzucić ciężar poszczególnych zadań. Dzisiaj możemy już bez wątpliwości powiedzieć, że nie potrafił dobrać sobie właściwego specjalisty od strategii komunikacyjnej. A komunikacja w polityce to wszystko.



Zdjęcie ze stron: www.24heures.ch