piątek, 17 lipca 2009

Czy to co twoje, ma być zatracone?

Boże, jak ja uwielbiałem, jak podziwiałem tego człowieka!

Jednym z najskrytszych, niespełnionych marzeń moich było: poznać go! Ale nie tak przelotnie, powierzchownie, jak dziennikarz poznaje premierów i prezydentów gdzieś między schodami samolotu a drzwiami pokoju hotelowego, ale tak serdecznie… Nie podjąłem próby: z wiekiem docierała do mnie świadomość, że nie potrafiłbym być dla niego partnerem. „Zabierać jego cenny czas? To byłaby zbrodnia, dla mnie chwila przyjemności, dla reszty świata – kto wie? – strata rozdziału jego kolejnej książki czy eseju; a żal byłoby jednego choćby zdania”…

A jednak stoję po tej samej stronie…
… „Represje marca 1968 roku nie budziły we mnie uczucia grozy, lecz obrzydzenie. Ten wylew chamstwa i nienawiści nie był może całkiem nieoczekiwany, ujawnił jakąś stronę ówczesnego ustroju…

… „Wszystkie prawie przejawy propagandy nienawiści ukazują się jako sposoby zbudowania braterskiej wspólnoty na świecie, a nienawiść do zła (albo tego, co każdorazowo jako zło bywa określane) czyni automatycznie nienawidzącego świętym, zupełnie jak gdyby chodziło tu o przykład logicznego prawa podwójnej negacji: kto nienawidzi tego, który nienawidzi rzeczy świętych, sam jest święty”…

Modlitwa:
Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,
Wokoło lecą szmaty zapalone;
Gorejąc, nie wiesz, czy stawasz się wolny,
Czy to co twoje, ma być zatracone?

Czy popiół tylko zostanie i zamęt,
Co idzie w przepaść z burzą - czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Wiekuistego zwycięstwa zaranie!


Rozglądam się: jakże pusto wokoło!


wtorek, 14 lipca 2009

BUZEK

Super. Jerzy Buzek został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
A mnie dźwięczą w uszach słowa Berlusconiego: „we Włoszech do urn poszło 65% uprawnionych do głosowania, nam się bardziej to stanowisko należy”… Fakt, że prof. Buzek został przewodniczącym to jego zasługa, niech się większość Polaków jego godnością nie nadyma.
To, że oklaski, jakie rozległy się dziś w Strasburgu po słowach „Polska” i „Solidarność”, że Brytyjczyk, troje Niemców, Holender i Portugalczyk wychwalali Polskę i Polaków pod niebiosa, a oglądała to połowa kontynentu, to zasługa euroentuzjastów, zdecydowanej mniejszości polskiego narodu; wstydźcie się.
Widzę przed oczami tytuł dzisiejszego NYT: „Dużo prestiżu, żadnej władzy”. Nieprawda. Parlament Europejski cieszy się nadzwyczajnym prestiżem na całym świecie, zwłaszcza poza Europą. Postrzegany jest jako instytucja, która potrafi połączyć w przyjazną całość narody, które odkąd się tu osiedliły po ostatnim zlodowaceniu, zajmowały się głównie wzajemnym masakrowaniem. Jerzy Buzek będzie się przez dwa i pół roku wypowiadać w imieniu PE na najważniejsze tematy. To ogromna władza. Nie ominą go kryzysy ani konflikty, do każdego będzie się musiał ustosunkować i wyznaczyć „standard europejski”. Skupić, zogniskować w sobie najlepsze tradycje europejskiego humanizmu, europejskiego i chrześcijańskiego szacunku dla człowieka, europejskiej tolerancji dla odmienności.
Och, da sobie radę, choć pewnie będzie musiał nie raz i nie dwa gwałcić swą naturę poczciwiny i grzeszników potępiać.
Mógłby zacząć od tych, którzy jeszcze nie podpisali Traktatu Lizbońskiego. Albowiem, powtórzę:
Europa to nie „oni”, Europa to „my”. Kto występuje przeciw Europie, występuje przeciw nam. Cała reszta to mydlenie oczu tych, którzy działają na korzyść imperialnych zapędów putinowskiej Rosji.