Tak wiele słów już powiedziano o aresztowaniu Romana Polańskiego, mądrych i głupich, a także podłych.
Tłuszcza zaryczała z rozkoszy: oto króla prowadzą na szafot!
Fui!
Gdyby sędzia Laurence J. Rittenband, niech się smaży w piekle, spełnił swoje knowania i wsadził Polańskiego na 30 lat do więzienia, po to tylko, by zrobić – jak wielu innych prokuratorów na całym świecie – karierę na skórze znanej postaci, więzień Polański nie nakręciłby:
Tess (1979)
Piratów (Pirates, 1986)
Frantica (1988)
Gorzkich godów (Bitter Moon, 1992)
Śmierci i dziewczyny (Death and the Maiden, 1994)
Dziewiątych wrót (The Ninth Gate, 1999)
Pianisty (The Pianist, 2002)
Olivera Twista (2005)
Każdy ma swoje kino (Chacun son cinéma, segment Cinéma érotique, 2007)
Nie napisałby scenariuszy do swoich filmów, nie zagrałby w:
W Chassé-croisé (1982)
Lucky’ego w Czekając na Godota, En attendant Godot (1989)
Kuryłowa w Powrocie do ZSRR, Back in the U.S.S.R. (1992)
Sadystycznego Inspektora w Czystej formalności Una Pura formalità, (1994)
W Śmiertelnym zmęczeniu, Grosse Fatigue, (1994)
W Hołdzie Alfredowi Lepetitowi (2000)
Papkina w Zemście (2002)
Detektywa Jacques’a w Godzinach szczytu 3 (2007)
Magnata filmowego w Cichym chaosie (2008)
Nie spotkałby się z tysiącami innych twórców, których zainspirował, studentów, dziennikarzy, widzów.
Matka durniów jest ciągle w ciąży.
Geniusze są wybrykami kochającej ludzkość natury.
PS. Niestety, trzeba było chwilowo zrezygnować z planowanego programu „Świat wg. Jacka".
poniedziałek, 28 września 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)