czwartek, 6 sierpnia 2009

NA GŁODZIE

Jaki kryzys?
Miliony ludzi na drogach i autostradach Europy. Centra handlowe pełne. W hotelach nie ma wolnych miejsc. Restauracje aż kipią od gości. Właściciele albo uczestniczą w konkursie na najbardziej bezczelny cennik, albo zapomnieli ile zarabia przeciętny Europejczyk.

Czego szukamy na wakacjach? No, czego? Odpoczynku?
A co to znaczy?
Jeśli oderwanie się od rytmu życia, jaki praktykujemy przez resztę roku, no to odpoczywamy. Zamknięci w metalowych puszkach, poruszających się za horrendalne pieniądze; pułapki na kółkach, które zawsze reklamują na pustych szosach, a które nigdy podobnej wolności nie zaznają, nie w Europie… Rozgrzani do czerwoności stoimy w megakorkach na autostradach lub u wjazdów do miast. Jeśli nas wcześniej szlag nie trafi, dobijemy do jakiejś wody, rozłożymy się wśród miliona innych nieszczęśników i pozwolimy się obdzierać ze skóry przez hotelarzy, restauratorów i dostarczycieli usług wszelkich, bez których szykowne wakacje byłyby blade.
To ma być odpoczynek?

No nie.
Bo chyba i podczas wakacji, jeszcze bardziej niż przez resztę roku, jesteśmy gotowi na największe poświęcenia w [poszukiwaniu piękna.
U bram jakich miast się tłoczymy? W Bełchatowie i Bogatyni? Nie: tam, gdzie pięknie.
Poszukujemy zapierających dech w piersiach widoków na góry lub z gór na doliny. Nad morzem to samograj, bo wszędzie pięknie, a najpiękniej tam, gdzie góry łączą się od razu z morzem. Lasy, pola, świeżutko po żniwach, dopiero co zabronowane, tworzą paletę, którą chcemy zachować pod powiekami na resztę niezbyt estetycznego roku.
Dla estetyki gotowi jesteśmy na niebywały wysiłek, na poświęcenia.
Odpoczynek? Jaki odpoczynek, jedziemy na głodzie. Głodzie piękna. Dajcie nam więcej piękna na co dzień, a zrezygnujemy z wakacji…