piątek, 14 grudnia 2007

JESTEM SZCZĘŚLIWY


Kto oglądał transmisję z konferencji prasowej Donalda Tuska na zakończenie brukselskiego szczytu UE, ten wie prawie wszystko. Ja chciałbym zwrócić uwagę na aspekty, które – boję się - mogą Kolegom dziennikarzom umknąć w pogoni za sensacją o wymiarze krajowym, do której bywają zmuszani. Oglądam teraz polskie portale, czytam korespondencje z Brukseli i widzę, że moje obawy są słuszne: tylko nieliczni uchwycili najważniejsze wydarzenie szczytu, a może i dziesięciolecia…
A to wydarzenie to „polityka wschodnioeuropejska” Unii. Nie wiem, jak się to Tuskowi udało, ale przez te kilka dni, które spędził w fotelu premiera zbudował coś, co do niedawna było tylko marzeniem: drugi, co do wielkości i znaczenia blok polityczny w Unii Europejskiej. Ścisła współpraca Grupy Wyszehradzkiej z Grupą Bałtycką i kooptacja do tej inicjatywy Słowenii to było także marzenie braci Kaczyńskich: wydaje mi się, że włożyli dużo wysiłku, żeby coś podobnego „zmontować” w pierwszych tygodniach urzędowania. Jednak ich wrodzone …two i …ania (niech każdy doda, co mu dusza dyktuje) odstraszyły naszych partnerów. Bracia zaproponowali im: „przyłączcie się do Polski w jej awanturniczej polityce”, więc nic dziwnego, że ich wyśmiano. Również na tym polu pp. Kaczyńscy i p. Fotyga odnieśli jeden z tak charakterystycznych dla nich „sukcesów:”. Tuskowi wystarczyło trochę kindersztuby i zdrowego rozsądku, żeby takie międzynarodowe lobby partnerów powstało. Nie wiem, czy będzie przeciwwagą dla osi Paryż-Berlin, ale z pewnością z głosem 8 krajów, występujących solidarnie w jednym bloku – każdy będzie musiał się liczyć, i Francja i Niemcy i Wlk. Brytania. Rosja też.
Rosja ma w UE przyjaciół, ale nawet i oni mają dosyć jej topornej polityki dzielenia i rządzenia Unii. Teraz, zadarcie z jednym z krajów „ósemki” nie będzie bezbolesne…
Oczywiście, każdy z Państwa doceni również znaczenie podobnego sojuszu w innych dziedzinach, począwszy od energetycznego, na ekonomicznym kończąc.

Drugi aspekt, który chciałbym wydobyć, to przyjęcie, jakie Rada Europejska zgotowała polskiemu premierowi. Dużo się w tych dniach mówiło o „miodowym miesiącu”, ale sądzę, że ten okres wykroczy długo ponad 30 dni. To, że Europa Polski bardzo potrzebuje, to nie jest czczy frazes, to fakt. Polska reprezentowana przez psychopatę była dla Unii dramatem. Dziś jest partnerem.
Idę o zakład, że – Pani Magdo, poprawiłem się i nie będę ich wymieniał z nazwiska – kilku dyżurnych obszczekiwaczy (proszę zgadnąć z jakiej partii, proszę zgadnąć w jakich „organach”?) powie w sobotę, że Tusk znowu był za miękki, zbyt mało energicznie walczył o polskie interesy, że nie osiągnął sukcesu, tak jak mali bracia lub pani F.
No tak, oczywista oczywistość: wszak w jaskini wroga (Unii), spiskowcy tylko dybali na nieszczęsną Polskę – dziewicę, no a jak już weszła i nie była twarda, no to ją niecnie wykorzystali! I teraz wszyscy będziemy musieli zostać homoseksualistami, wchodzić w związki małżeńskie z przedstawicielami tej samej płci i na polecenie „wiadomych kół” międzynarodowego liberalizmu – poddawać się posłusznie eutanazji!

To był bodaj najbardziej bezproblemowy szczyt od wielu lat, z pewnością od czasu rozszerzenia Unii. Na propozycję Polski, decyzje w sprawie Kosowa zostały odłożone ad calendas grecas. Ja bym pewnie postąpił inaczej, broniłbym Serbów, ale – słyszeli państwo: Tusk mówi, że jeśli to nie dotyczy bezpośrednio naszych interesów, lepiej tkwić w mainstreamie… A opozycja przeciw niepodległości rośnie: do Cypru, Grecji, Rumunii i Słowacji dołączyła również Hiszpania, która wie, że precedens z Kosowem może być bardzo niebezpieczny w kontekście niepodległościowych ambicji Kraju Basków i Katalonii. Wiem, wałkowaliśmy kilka dni temu Kosowo, ale przypominam, że na początku lat 90. w regionie tym – kolebce serbskiej narodowości – mieszkało pół miliona Serbów i pół miliona Albańczyków. Dziś – kilkadziesiąt tysięcy Serbów w otoczonych jak obozy warowne enklawach i milion Albańczyków. Wynagradzanie ich za dokonanie czystki etnicznej byłoby niemoralne, a karanie Serbów, że zawierzyli największemu kretynowi w serbskiej historii odebraniem im serbskiego Gniezna – niesprawiedliwe. Boję się jednak, że istniejącej sytuacji nie da się już naprawić; Serbów nie przygna się z powrotem do Kosowa, Albańczyków nie przesiedli poza jego granice…

„Grupa mędrców” – to zawracanie głowy, mają półtora roku na wysmażenie jakiegoś dokumentu bez jakiejkolwiek wartości sprawczej – niech im będzie! Ma się w tej grupie znaleźć ponoć i Polak, czy – co bardziej prawdopodobne Polka, prawdopodobnie artystka… Może Gretkowska? Kozyra? Chyba bym się upił z radości…

Poza tym – wyrzućcie na miłość boską tego rzęcha, to naprawdę strach i wstyd takim czymś latać! Tylko Bułgaria i Słowacja korzysta jeszcze z Tu-154, nie uchodzi!

Gdyby jeszcze w przyszłości planowano – np. wiosną w Lubianie – „bezproblemowy” szczyt europejski, to proponuję poddać pod obrady kwestię skandalicznej jakości belgijskich hoteli. Naprawdę brudne i śmierdzące nory z przestarzałymi instalacjami, z których sypią się skry i leci woda, porośnięte liszajem i fatalnie sprzątane – mają po cztery gwiazdki i żądają 250 euro za noc. Tak nie można. Od lat w „miasteczku europejskim” nie powstają przyzwoite, czyste hotele o przystępnej cenie. Ja wiem, że Belgia się rozpada, ale tolerowanie dłużej tego swoistego szantażu ze strony gmin brukselskich jest nieprzyzwoitością.

No i na koniec: nie ma sprawiedliwości na tym świecie: W Lizbonie, w drodze na lotnisko, trzeba było w autobusie włączyć air conditioning, tak było ciepło. W Brukseli odpadały nosy od mrozu podczas „live’ów” na zewnątrz gmachu Consillium. Boję się, że w Warszawie spotka mnie podobna niesprawiedliwość!