czwartek, 27 sierpnia 2009

TERAZ ROSJA

Za niewiele godzin premier Federacji Rosyjskiej Władimir Putin będzie w Polsce. Na Westerplatte weźmie udział w uroczystych obchodach 70 rocznicy wybuchu II Wojny Światowej.
Dla Putina będzie to podróż niełatwa. Pal licho Putina. Dla Polaków będzie to też niełatwa wizyta. Kilka uwag:

* Putin traci cierpliwość, najcenniejszą cechę polityka. Ostatnia eskalacja agresji w polityce międzynarodowej Federacji Rosyjskiej dowodzi, że uznał, że ma mało czasu. Za oznakę postępującego szaleństwa można uznać jego wizytę w Czeczenii, by złożyć wieniec na grobie mordercy Achmeda Kadrowa (miał wielu Rosjan na sumieniu, nim przeszedł na ich stronę) u boku mordercy Razmana Kadrowa, syna Ahmada. Przyjął na Kremlu gangstera, herszta bandy przemytników i agenta KGB Edwarda Kokojtego, „prezydenta” Osetii Południowej i wygłosił godne szaleńca przemówienie, atakujące Stany Zjednoczone. Zabronił wysłać do Kijowa okolicznościowego telegramu gratulacyjnego z okazji rocznicy niepodległości Ukrainy. Putin traci nie tylko cierpliwość, traci poczucie rzeczywistości.

*Polscy politycy podejrzewają, lecz nie mają jeszcze pewności, że Rosja Putina staje się znów biegunem zła. Ponad wszelką wątpliwość Putin wybrał drogę kontynuacji: jego Federacja Rosyjska jest w całej rozciągłości kontynuatorką Związku Radzieckiego. ZSRR staje się dla Rosji Putina wzorem i ideałem. Reszta świata tego jeszcze nie wie. Jeszcze podejrzewa, że Rosja może stać się „normalnym”, przewidywalnym członkiem wspólnoty międzynarodowej, odpowiedzialnym graczem globalnym.

*Putin ma wszystkie dane, by przypuszczać, że w Polsce ktoś głośno podkreśli, że skoro Rosja jest spadkobiercą ZSRR, to on jest spadkobiercą Stalina, a Ławrow spadkobiercą Mołotowa, sygnatariusza osławionego paktu z Ribbentropem.

*Dlaczego mimo podobnego zagrożenia Putin przyjeżdża do Polski? To oczywiste: będzie 20 premierów, a to przykuje uwagę światowych mediów. Jego nieobecność byłaby bardzo elokwentna. Dla negacjonistów nie ma miejsca w zachodniej cywilizacji.

*Putin nic istotnego w Polsce nie powie, zwłaszcza nie trzeba się obawiać, że wygłosi przemówienie negujące sojusz ZSRR z Hitlerem. Nie powtórzy tez, których robi się pełno w kontrolowanych przez Putina mediach rosyjskich. Gdyby na Westerplatte wyłamał się z chóru - byłoby to z pewnością odnotowane i zachodnie rządy, które dzisiaj mają jeszcze wątpliwości, co do jego przejścia „na ciemną stronę mocy”; miałyby w ręku decydujący dowód.

*To samo niebezpieczeństwo dotyczy jednak Polski: gdyby najgłupiej w świecie wykonała choćby najmniejszy, nieprzyjazny gest wobec Putina, pospieszyła się np. napiętnować Rosję, jako spadkobiercę ZSRR, wspólnego z Hitlerem agresora z r. 1939, ściągnęłaby na siebie potępienie świata.

*Nie zmienia to faktu, że w polskim interesie leży, by świat możliwie szybko stracił złudzenia co do Rosji. Jednakże nigdzie nie jest napisane, że to właśnie Polacy muszą brać na siebie ciężar sporu świata z Rosją. Wystarczy, że w momencie próby staniemy po właściwej stronie.

*Mija 70 rocznica wybuchu II Wojny Światowej. W interesie Polski leży, by stosunki między państwami w tym regionie świata były jak najlepsze. Między Polską a Niemcami, między Polską a Rosją i między Niemcami i Rosją. To daje nadzieje, że tragedia się nie powtórzy. Choćby zatem z zatkanym nosem, musimy robić co się da, by mimo szaleństwa Putina, starać się utrzymać stosunki polsko-rosyjskie na możliwie najlepszym poziomie.