Wbrew powszechnemu przekonaniu, alternatywą dla komunizmu nie jest antykomunizm. Antykomunizm to na ogół rodzaj komunizmu, tylko z przeciwnym znakiem; najnowsza historia Polski dowodzi tego aż nadto dobitnie.
Komuniści prześladują antykomunistów; po historycznym zwrocie antykomuniści prześladują komunistów; gdzie różnica?
Najpierw komuniści nasyłają tajniaków na antykomunistów, potem antykomuniści nasyłają innych tajniaków na komunistów; gdzie różnica?
W komunizmie ideowi prokuratorzy robią pośmiewisko z prawa, w antykomunizmie też; gdzie różnica?
Komuniści oszukują, że rządzą w imieniu robotników i chłopów, antykomuniści – że w imieniu „prostych ludzi”. Jedni i drudzy chcą tylko zachowania władzy; gdzie różnica?
Komuniści są za silną władzą centralną, antykomuniści za jeszcze silniejszą, bo w miejsce kilkuosobowego biura politycznego ustanawiają jedyno-, no, maksimum dwuwładztwo; gdzie różnica?
Komuniści chcą kontrolować możliwie jak największe obszary gospodarki, antykomuniści zajadle zwalczają prywatyzacje; gdzie różnica?
Komuniści rozbudowują do paranoi aparat biurokratyczny; antykomuniści chełpią się, że powołali nowe biura, agencje, urzędy i policje; gdzie różnica?
Komuniści nawet nie wyobrażają sobie prawdziwie partnerskiej koalicji z jakąkolwiek inną partią; najlepiej czują się jako rządząca monopartia. Antykomuniści, jeśli zmuszeni są wejść w jakąś koalicję, to z pewnością nie w partnerską i natychmiast, ślad za swoimi sprzymierzeńcami posyłają tajniaków, żeby patrzyli im na ręce; gdzie różnica?
Komuniści są chorobliwie kłamliwi i do tego żądają, by największe nawet łgarstwa uznawane była za najświętszą i jedną prawdę; antykomuniści bez mrugnięcia okiem i jakiegokolwiek zażenowania są w stanie publicznie powiedzieć, że nawet największa od stulecia katastrofa ich kraju na arenie międzynarodowej to wielki sukces.
Komuniści utrzymują, że działają w imię świetlistego, wręcz deifikowanego ideału i, działając w jego imię, nie muszą się podporządkowywać jakimkolwiek prawom, regułom i konwencjom międzynarodowym; antykomuniści też chcą zbawić ludzkość, na ogół od komunistów, korupcji i zepsutych elit, i również oni zapisy konstytucji mają sobie za nic. Najczęściej łamią trzy: „Wszyscy [a więc i osoby nie będące członkami rządzącej partii, członkowie elit i wykształciuchy – jp] mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne”. „Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny” [a więc i osoby o przekonaniach lewicowych, homoseksualiści, oraz zamożni przedsiębiorcy - jp]. „Każdego [a więc i doktora G., Barbarę B. itd. – jp] uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”… Gdzie różnica?
Świat komunistów i antykomunistów byłby piękny i bez skaz, gdyby i jedni i drudzy nie byli otoczeni wrogami, którzy im w realizacji tego zamiaru podle i z niskich pobudek przeszkadzają. Jeśli ktoś jest antykomunista to dla komunistów jest to z pewnością jest na żołdzie imperializmu; jeśli ktoś jest antyantykomunistą, to z pewnością jest ubekiem lub w najlepszym wypadku tajnym współpracownikiem; gdzie różnica?
Komuniści i antykomuniści w gruncie rzeczy wiedzą, że są do kitu i dlatego tak podejrzliwie odnoszą się do otoczenia: komuniści podejrzewają o niecne zamiary wobec nich nie tylko antykomunistów, ale i sporą cześć samych komunistów. Analogicznie, antykomuniści podejrzewają o spiski nie tylko komunistów, ale także i sporą część antykomunistów.
Właściwie, między komunistami a antykomunistami można wyodrębnić jedną zasadniczą różnicę: komuniści potrafili poprawnie wymawiać nazwę kraju którym rządzili: Polska Rzeczpospolita Ludowa. Antykomuniści nie: upierają się mówić „Czwarta Rzeczypospolita”…