piątek, 18 września 2009

BUCIORY I MUR

No tak...
Po licho nam wrogowie zewnętrzni; sami się pożremy. Nawet na tym forum, choć wcale nie musimy, wcale nie jest to obowiązkowe...

Pani Kaju Miła,
Nie potrafię jeszcze rozszyfrować polityki Baracka Obamy, wyrobić sobie na jej temat jednoznacznej opinii... Czytam różne komentarze amerykańskie... Niektóre nawet nie są irytująco amerykanocentryczcne, wiele z nich pała niekłamaną sympatią do Polski.
I gdyby nie tragiczny wypadek w kopalni - bardzo współczuję rodzinom ofiar, to naprawdę powinno nas przekonać do innych źródeł energii, jeśli trzeba wysyłać istoty ludzkie na niepotrzebną śmierć 1000 metrów i więcej pod ziemię - to byłbym część tych opinii w TVN24 przedstawił.

Jak razie nie mam Obamie wiele do zarzucenia.
Już kiedyś pisałem: stroszenie min przez naszego prezydenta, w duecie z Saakaszwilim, jakoś nie nastraszyło Putina, nie spowodowało zmiany jego poglądów, strategii i taktyki.
Chcemy świata bez wojen? Bez śmierci, cierpień, zniszczeń? To trzeba jednak jakąś próbę dogadania się z Rosją podjąć.
Przypominam sobie okres następujący po wizycie Willego Brandta w Warszawie - mur w mur od 1945, a potem jednak jakieś korzyści dla nas wszystkich. Harald Schmidt, Giscard, Kohl, Mitterrand, wyrywali jednak od Gierka, uzyskiwali jakieś ustępstwa, powodowali, że dysydenci wychodzili jednak z więzień. Dialog ze wstrętnym reżimem przynosił korzyści...
Skoro więc pisowsko-globalna teoria muru w mur nie dało rezultatów, trzeba spróbować innej. I Obama próbuje.
Czy wierzę w zmianę Rosji pod wpływem działań Obamy?
Nie.
Ale cieszę się, że próbuje.
Z dwoma zastrzeżeniami:
Jeden z amerykańskich komentatorów napisał: „Obama obiecywał przemienić dawnych wrogów w przyjaciół, a tymczasem pracuje nad tym, by dawnych przyjaciół przemienić we wrogów”. Na buciory w polityce zagranicznej nie ma miejsca, przekonał nas - mam nadzieję - okres rządów duetu Lech Kaczyński - Anna Fotyga. Mam nadzieję, że i Obama nie będzie się poruszał po Europie Wschodniej w podobnych buciorach.
Drugie zastrzeżenie, tym razem komentatorki z Times'a. Co będzie, jeśli Obama odniesie sukces? Niewiele, może ocieplenie z Rosją, współpracę w kilku kwestiach, które Rosja obecnie wetuje w ONZ-ie. Co będzie, jeśli Obama poniesie porażkę? Gorzej, Rosja przekona się, że jest on miękki i że awanturnictwo i twardość popłacają.