czwartek, 21 sierpnia 2008

CZEKAJĄC NA REWOLUCJĘ

Witam z wakacji. Nim jeszcze pogrążę się w dolce far niente, nim opadnie mi poziom adrenaliny, chciałbym odnotować odejście p. Fotygi. To nie będzie eleganckie, ale ja osobiście żegnam ją bez żalu. Ja wiem, że to nie wszystko jej wina, że często była kukiełką, wykonującą polecenia przełożonych, ale osoba o tak niewielkiej znajomości kwestii międzynarodowych nie powinna nigdy przyjmować stanowiska ministra spraw zagranicznych sporego państwa europejskiego. To był naprawdę wyjątkowy kocktail niekompetencji, braku szarmu, niezbędnego przy tym zawodzie i katastrofalnych, endeckich poglądów politycznych; żywe przeciwieństwo tego, czym powinien być szef dyplomacji. Polska dyplomacja nie osiągnęła podobnego perigeum od czasu powrotu do demokracji. Myślę, że raz po raz odtrąbiane "sukcesy" pani minister przejdą do przysłów, podobnie jak pyrrusowe zwycięstwa.
Gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że - zdaniem wielu zawodowców z MSZ-u - podjęła ona próbę uporządkowania zabagnionego ministerstwa, rządząnego feudalnymi metodami przez ludzi, których celem często bywa wyłącznie kariera i zaszczyty.
Ministerstwo - jako się rzekło - czeka jeszcze na swoją rewolucję.
A robi się ona coraz pilniejsza. Świat się zmienia, a Polska likwiduje placówki dyplomatyczne. Nie odnotowaliśmy eksplozji Chin, niezwykłego wzrostu gospodarki Indii, nie interesujemy się ani Singapurem, ani Malezją, po przygodzie z Daewoo wygląda, że zapomnieliśmy gdzie leży Korea PD, a do Japonii jeszcze żaden nasz odkrywca nie dotarł...
Niewiarygodnie rozwija się Ameryka Łacińska, mnóstwo się dzieje w kilku krajach afrykańskich... A nas jakby to nie dotyczyło. Tymczasem dyplomacja niemiecka i francuska, a amerykańska już od dawna, szaleją po świecie, przekuwając kontakty na dźwięczące pieniądze. A my mielibyśmy tak wiele do zaoferowania krajom rozwijającym się, które nie zawsze jeszcze dojrzały na przyjęcie nowocześniejszych technologii zaawansowanego świata.
MSZ czeka jeszcze na rewolucję. Mamy naprawdę sporo dobrych specjalistów od spraw zagranicznych. Pora to dostrzec i wykorzystać ich dla dobra Polski.